Słowo techniczne i nie tylko

Oczywiście jak powiedziałem, tak nie zrobiłem i bloga regularnie nie uzupełniałem. I tak jest dobrze, że w ogóle pomyślałem o tym żeby to zrobić. Pisanie po raz setny że od dziś będzie inaczej jest bez sensu, więc ten fragment wypowiedzi wytniemy.
(...)
Skoro mamy już to za sobą, kontynuujmy. Założyłem bloga po raz kilkunasty(?), chyba tak już będzie. Za każdym razem blog miał być do czegoś konkretnego przeznaczony - a to do wspominek (których i tak nie robię i uważam opisywanie swojego dnia za dość denne, chyba że był to dzień wybitnie ważny/ciekawy etc.), a to do opowiadania,a to do jakiegoś projektu itd.itp. Tym razem więc, znów podarujemy sobie jakiś krok, który powodował u mnie odwrócenie uwagi od głównego celu - pisania. Określając jednak chociaż co się tu może znaleźć... Hym, myślę że wszystko, począwszy od zwykłego blubrania (patrz ten post), przez jakieś moje filmy/fotki, aż po moje opowiadania czy jakieś relacje i artykuły. Póki nie ma tutaj dużo informacji, mogę sobie podarować kategorie czy tagi, z czasem jednak kto wie - może faktycznie się to przyda?
Powoli tracę sens tego co piszę, a to źle świadczy. Najadłem się jak bąk przed samym snem, więc nie ma co się zmuszać dalej - czas oddać się bogini nocnych mar. A przy okazji pomyśleć dalej nad jutrzejszym postem, który będzie początkiem mojego pierwszego opowiadania od... bardzo dawna...

Półtorej

W takich momentach jak teraz mam ochotę dać sobie spokój z wszystkim. Zmęczenie bierze górę nad czymkolwiek innym, a jednak zamiast położyć się spać ja wolę siedzieć przy kompie i pisać. W sumie, to jest to dobry znak i mam nadzieje że zostanie mi to również w Finlandii (od kilku dni niczym innym nie żyję tylko tym wyjazdem, czyżby reisefieber?). Póki co jednak nie mam zamiaru się specjalnie cieszyć, bo sukces dopiero uznam gdy będę przez dwa tygodnie pisał codziennie ,albo miesiąc co drugi dzień. Zależy mi na wprawieniu się przed ruszeniem za granicę, ponieważ chciałbym żeby wpisy stamtąd były jak najlepsze, zarówno stylistycznie jak i merytorycznie. Mógłbym później do nich zajrzeć i z przyjemnością powspominać tamte chwile (bo jestem pewien że nawet przyziemne sprawy będą czymś zupełnie innym). Zanim jednak będę mógł bez większych problemów czytać swoje "prace"... potrwa to.
Mimo wszystko muszę jednak stwierdzić - idę w dobrym kierunku. Zamiast szukać przez kilka dni szablonu, zmieniać go setki razy, nigdy nie osiągając pełnego zadowolenia poszedłem w minimalizm i prostotę i osiągnąłem perfekcję. Wiele osób które kiedykolwiek tu wejdą (większość zapewne przypadkiem, choć kto wie), zapewne wyjdzie od razu gdy tylko zobaczy kolorystykę. Cóż, nie ocenia się książki po okładce. Różowy po prostu jest ładnym kolorem, zwłaszcza w połączeniu z czarnym, odcienie różu/lilii i fioletu dają wspaniały efekt. Stonowane, miłe dla oka uspokajają i wprowadzają w pozytywny nastrój, przynajmniej mnie.
Na początek, muszę popracować nad składem. Patrząc na to, co napisałem teraz i wczoraj widzę dosłownie "myśli nieuczesane". Wiem, daleko im do polotu prawdziwych "myśli nieuczesanych", jednak nazwa odzwierciedla idealnie skład tego wpisu (właściwie to e-mail'a a le co tam).
No dobra, koniec tego pieprzenia. Od kilku zdań nie napisałem już nic konstruktywnego, więc nie ma co się przemęczać. Pisać dużo to jedno, pisać z sensem - to jest naprawdę ważne.

To już jest koniec, możemy iść... :)

Po cholernie długim czasie od stworzenia tego bloga (a właściwie to zarezerwowaniu adresu), stwierdziłem że czas najwyższy zacząć pisać. Zmarnowałem już dość dużo czasu nie robiąc tego, choć wiem (i to nie z własnego ego) że mam lekkie pióro. C'est la vie, jeszcze zdążę to naprawić.
A tak do rzeczy...
Niedługo wyjeżdzam na wymianę studencką na semestr do Univeristy of Applied Science w Jyvaskyla w Finlandii. Będzie to dla mnie tak naprawdę ostateczny test dorosłości. Czy będę w stanie sam poradzić sobie w zupełnie obcym miejscu, z ograniczonymi środkami i możliwościami komunikacyjnymi? Czy sprawy codziennego życia nie sprawią że spieprzę coś ważniejszego? A może w ogóle wszystko mi się na głowę zawali i sprawa się skończy.:P Nie wiem, mam nadzieję że nie.
Ale co ma blog do życia?
Ma. Zbyt długo stosowałem opanowaną przez nasz naród do perfekcji metodę spychologii. Problemów nie będzie malało jeśli je oleję, potrzebna jest jednak do tego ogromna dawka samokontroli, spokoju i siły ducha. Jednym sposóbów na sprawdzenie czy nie brakuje mi tych cech jest ... (tak, zgadliście) prowadzenie bloga. Jeśli będę w stanie regularnie na nim pisać, jeśli to co będę pisał będzie miało sens i (może nawet) niosło ze sobą jakąś wartość merytoryczną. To będzie z a j e b i ś c i e. :)

Ot i tyle, jest wpół do drugiej w nocy, czas więc najwyższy spać. Powiem szczerze nie spodziewałem się że aż tyle napiszę. Pomijając fakt że jest to praktycznie totalnie bez składu, pomieszane bardziej chyba nawet niż moje własne myśli i nikt tego nie przeczyta jest zajebiście. I tak nikt tego nie musi czytać. A przynajmniej póki co.